Rozmowy o lokalności
Dużo ostatnio mówi się o znaczeniu lokalności, wskazuje się ją nawet jako jeden z ważniejszych trendów w branży handlowej. Czy klienci często pytają Panią o produkty lokalne?
Z badania przeprowadzonego w ramach inicjatywy Wybieram Lokalne wynika, że 70% osób, robiących zakupy, sięga po towary pochodzące ze zrównoważonych upraw, a duża część z nich jest gotowa zapłacić więcej za produkty od lokalnych dostawców[1]. Kluczowa dla konsumentów jest chęć wspierania lokalności, ale także zakup zdrowych i świeżych produktów. Lokalność to coś, co od lat wpisuje się w działalność firmy Wybiegane Kury. O pracy na fermie, perspektywach i wpływie zrównoważonego biznesu na produkty, mieliśmy okazję porozmawiać z założycielem firmy – Tomaszem Brzozowskim.
Czy klienci proszą o dodanie konkretnego produktu lokalnego do asortymentu sklepu?
Tak, zdarzają się sytuacje, że klienci proszą mnie o dodatnie produktu do oferty sklepu. Najczęściej wtedy, gdy w okolicy organizowane są wydarzenia, na których można posmakować lokalnych produktów, tak jak na przykład Festiwal Produktów Lokalnych organizowany przez naszą sieć. Klienci próbują lokalnych smaków, a potem przychodzą do nas i dzielą się swoim odkryciem, prosząc o dodatnie tego produktu do asortymentu. My z kolei staramy się sprostać oczekiwaniom klientów, dlatego stale uzupełniamy asortyment o ciekawe produkty, pochodzące od lokalnych dostawców.
Czy pandemia miała jakiś wpływ na zmianę zachowań konsumentów w tej kwestii?
Trend lokalności widoczny był już zdecydowanie przed pandemią, jednak to właśnie pandemia uwypukliła zalety lokalności i jeszcze bardziej wzmocniła ten trend. Widać to w różnych wymiarach. Po pierwsze wielu z nas zaczęło samodzielnie przygotowywać posiłki w domu, a co za tym idzie chcieliśmy wiedzieć co kupujemy i co jemy. Zauważyłam, że podczas zakupów coraz częściej klienci sprawdzają etykiety produktów i świadomie podejmują decyzje o zakupie. Ale lokalność w pandemii to nie tylko produkty. Ze względu na przejście na pracę zdalną wiele osób zaczęło robić zakupy w lokalnych sklepach blisko swojego miejsca zamieszkania. Było to podyktowane również względami bezpieczeństwa.
Czym dla Pani jest lokalność?
Dla mnie lokalność to przede wszystkim ludzie. To relacje, zarówno te sąsiedzkie, jak i biznesowe. To też emocje wynikające z codziennych relacji międzyludzkich. Lokalność ma jednak wiele wymiarów. To również znajomość okolicy. W miejscu, w którym mieszkam, też się urodziłam i uczyłam. Tutaj spędziłam większość swojego życia i tutaj jestem na co dzień. To jest moja mała ojczyzna. Znam historię i zabytki swojej miejscowości, gminy. Utożsamiam się z tym miejscem. To właśnie my, mieszkańcy, tworzymy wspólnotę, czyli lokalność.
Dlaczego lokalność stanowi dla Pani tak dużą wartość?
Lokalność jest tak ważna ze względu na utożsamianie się z miejscem, w którym żyję i pracuję. Dodatkowo, prowadząc sklep i dbając o potrzeby moich klientów wiem, że mam do spełnienia istotną rolę w lokalnej społeczności. Również w swoim dziecku staram się kształtować lokalność – to, że stąd pochodzimy, identyfikujemy się z tym miejscem, szanujemy dorobek kulturowy i historyczny, ale też dajemy coś od siebie dla społecznej lokalności. Między innymi też dlatego zachwyciłam się, gdy Lewiatan w zeszłym roku zorganizował po raz pierwszy Festiwal Produktów Lokalnych, który był nie tylko okazją do spróbowania lokalnych wyrobów, ale też do bliższego zapoznania się i budowania relacji z bliższymi i dalszymi sąsiadami. Taki jest właśnie Lewiatan – ogólnopolska sieć z lokalnymi relacjami.
Jak ważne w takim postrzeganiu lokalności są relacje międzyludzkie?
Bardzo ważne. W lokalności nie ma mowy o anonimowości czy bezosobowości i zatraceniu kontaktu. W miejscowości, w której mieszkam każdy się zna – nawet jeśli nie z imienia i nazwiska, to chociaż z widzenia. Mijamy się na ulicy, w sklepach i mówimy sobie dzień dobry. Pytamy się o samopoczucie i co słychać u rodziny. My jako lokalna społeczność żyjemy relacjami międzyludzkimi. Jak ktoś ma jakiś problem, to o tym wiemy. To nie jest na płaszczyźnie wścibskości, tylko rozmowy, dialogu. Relacje międzyludzkie, szczególnie w małych miejscowościach, są ogromną wartością. To jest też podstawa prowadzenia mojego biznesu. Budowanie relacji z lokalną społecznością, z klientami pozwala mi poznać ich oczekiwania i potrzeby oraz skutecznie odpowiadać na nie.
Czy wspiera Pani lokalne inicjatywy?
Oczywiście! To niezmiernie ważny wymiar pojmowania lokalności. Często jest to nawet wzajemne wsparcie i niekoniecznie jedynie finansowe. Przykładowo, pomoc lokalnej szkole może polegać na promowaniu tego co robią i organizują. Wspieramy lokalne akcje też pod kątem produktowym – jeśli szkoła organizuje wydarzenia, to my na przykład dostarczamy produkty. Oprócz tego przekazujemy 1% podatku potrzebującym. Polecamy także okoliczną agroturystykę. Angażujemy się w akcje pomocowe w okolicy – jaki czas temu mieszkańcom spalił się dom, więc zbieraliśmy materiały budowalne i rzeczy niezbędne rodzinie do życia na co dzień. Prowadzenie sklepu i bycie aktywnym członkiem lokalnej społeczności to też odpowiedzialność. Ale jakże bardzo satysfakcjonująca odpowiedzialność!
Powiązane artykuły
Powrót do listy artykułówLokalni przedsiębiorcy w starciu z dużymi koncernami bronią się jakością – rozmowa z franczyzobiorczynią z regionu Kujaw
Klienci mówią, że najlepsza biała na Wielkanoc pochodzi od „Czachora”. Rozmowa z Hanną Czachorowską właścicielką sklepu Lewiatan w Bożewie i...